Rózeczką dziateczki duch święty bić każe. No to po lekcjach idziemy pożyć. Ostatnie, bo dzieci się szybko starzeją i w tym wieku to już lekki przypał. Siadamy - matka na ławeczce, dzieciary na huśtawkach. A z dodatków co? Z odz.

Derechtorze Ekspansji Lidla na Polskę oraz Dymania Bez Mydła! Ja cię proszę. Ja wiem, że kampania z Okrasą i Paskalem kosztowała w piździec. Na zakończenie jeszcze rzuciliście kurczakami za półdarmo i wysłaliście torciki wedlowskie do wszystkich dziuń w redakcjach lajstajlowych mediów. A tych dziuń to od zajebania przecież, więc i torcików trzeba było puścić specjalną taśmę. Branżowa jestem, to wiem, nie? Inwentarza. Mięso, jak już zamknie się rzeźnik na Kołłątaja, kupuję zatem przy okaz.

Sen bierze, ale nie poddaję się, nie! Poddane, przewrócone i zaśnięte. O snach różowych, wypełnionych świeżą kiełbasą. O co chodzi nie czające jeszcze. I rajski kalejdoskop soczystej, drobiowej garmażerki? Nie ma. To był jednak tylko sen. Giczy nieobecna, czy warto dalej żyć? Smuteczek. O, wonna giczy! Weźmij spros.